Autor Wątek: James Bond, czyli Agent 007  (Przeczytany 4511 razy)

Offline Ted

  • Admin
  • Level *5
  • *
  • Wiadomości: 1643
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Redaktor Portalu UNCHARTED.pl
    • Zobacz profil
    • Portal Uncharted.pl
James Bond, czyli Agent 007
« dnia: Styczeń 09, 2013, 20:58:06 »


    James Bond to kultowa już seria o przygodach tajnego agenta brytyjskiej korony pod pseudonimem 007. Jest to adaptacja serii książek I. Fleminga, choć oczywiście po części. Nie wierzę że nikt z Was nie oglądał choć jednego odcinka? Do tej pory wyszły 23 filmy oraz 1 jeden nieoficjalny. Pierwszy pt. "Doktor No" ukazał się w 1962r. z Seanem Connerym. W całej historii było aż 6 aktorów grających kreację Bonda.
    Charakterystyczne cechy całej serii:
    • James Bond - w każdym filmie ma przynajmniej 2 kochanki, uwielbia martini wstrząśniete niemieszane, pojawia się zawsze motyw Royal Navy (Bond to komandor brytyjskiej marynarki który został zwerbowany do wywiadu Wlk. Brytanii - wg książek Fleminga), jego słynne hasełko "My name is Bond... James Bond", często pomaga mu agent CIA, dużo podróżuje, podczas bijatyk  zawsze początkowo dostaje łupnia żeby potem zniszczyć swojego przeciwnika, charakterystyczny humor (choć różny w zależności od kreacji aktora), pojawia się też często jego zmarłej jedynej żony (skłąda kwiatki na jej grobie)
    • M - szef brytyjskiego wywiadu, zwierzchnik Bonda który pojawia się głównie na początku filmu
    • Q - tę postać zna chyba każdy... co prawda nie pojawiła się ona we wszystkich Bondach ale w większości była obecna. Agent Q to szef departamentu naukowego brytyjskiego wywiadu. Dostarcza swojemu koledze nowych coraz to nowszych gadżetów - czasem kompletnie niekonwencjonalnych a czasem prawdziwych perełek technicznych jak np. pływający Aston Martin. Najlepszym aktorem moim zdaniem który go grał praktycznie przez wszystkie odcinki był Desmond Llewelyn. Jego słynne hasełko zawsze wypowiadane do Bonda, którego nie darzy zbytnią sympatią: "Grow up double 0 seven"
    • Panna Moneypenny - osobista sekretarka M, kochająca się w Jamesie lecz znająca jego naturę i słabość do kobiet.
    • Czarny charakter - czyli główny przeciwnik Bonda, którego James musi załatwić. Zazwyczaj to jakiś magnat finansowy, szef organizacji przestępczej lub przez wiele odcinków tzw. Tajna Organizacja WIDMO mająca na celu przejęcie kontroli nad światem (wykorzystując przy tym konflikt Rusków i Amerykanów). Wg rankingów bryluje postać handlarza złotem z "Goldfingera" lecz mnie najbardziej przekonuje kreacja Christophera Walkena z filmu "A view to a kill" z R. Moorem.
    • Prawa ręka Czarnego charakteru - postać równie istotna ze względu na fakt, iż to ona stara się uprzykrzyć życie agentowi 007. Zazwyczaj jest to twardziel, prawdziwy atleta znający wszystkie sztuki walki lub... kobieta którą nieraz uwiódł James. Najsłynniejsza kreacja to tzw. "Szczęki" z filmu "The spy who loved me" oraz "Moonraker" grane przez mierzącego 216 cm Richarda Kiel'a.
    • Dziewczyna Bonda - bez wątku miłosnego oczywiście cała seria filmów o agencie 007 byłaby pozbawiona wyrazu. W każdej części James ma przynajmniej 2 kobiety, z którymi spędził noc. Czasem zakochał się w nich na dłużej, czasem był to jednorazowy wybryk. Najsłynniejsza a zarazem moim zdaniem najlepsza kreacja dziewczyny Bonda to Ursula Andress z filmu "Doktor No" (słynna scena na plaży w bikini!)
    Który z nich najbardziej przypadł Wam do gustu? A która część jest Waszą ulubioną? Może jest ich więcej? Zaparaszam do dyskusji. ;)

    Tutaj takie małe podsumowanko z załączonymi moimi opiniami. :)

    Sean Connery (6 filmów + 1 nieoficjalny)

    Zagrał w 6 filmach oraz w 1 nieoficjalnym (1962-1967). Moimi ulubionymi są "Doktor No" (zjawiskowa Ursula Andress :) ) i "Operacja Piorun". Ogólnie można podsumować jego serię pozytywnie, jest on zdecydowanie moim ulubionym aktorem wcielającym się w rolę Bonda. Jego seksistowskie podejście do kobiet mnie rozwala, nie jest dżentelmenem jak Moore i dobrze się bił. Nie zabrakło oczywiście jego świetnych docinek i chamskich zagrań wobec przeciwników. Moja ocena dla niego to 9/10.

    Roger Moore (7 filmów)

    Typowy brytyjski dżentelmen i żartowniś... Idealnie moim zdaniem pasuje do postaci Bonda wykreowanej przez Fleminga a nawet momentami aż za bardzo. Ma genialne teksty i wyszukany humor oraz posiada bardzo "zdrowy" - w przeciwieństwie do Conneryego - stosunek do kobiet. Co prawda nie bije się tak dobrze jak jego poprzednik to i tak siłą fizyczną mu nie ustępuje. Moje ulubione filmy z Moorem to "Szpieg który mnie kochał" (ze zjawiskową Barbarą Bach) oraz "Zabójczy widok" (z genialnym Theme song). Moja ocena dla niego to 8,5/10.

    George Lazenby (1 film)

    Zagrał tylko w jednym filmie, na podstawie książki, ale specjalnie niczym mnie nie zachwycił. Solidnie odegrał swoją rolę, nic dodać nic ująć. Moja ocena dla niego to 8/10.

    Timothy Dalton (2 filmy)

    Podobnie jak Lazenby... nie mam do niego specjalnych zastrzeżeń. Trochę za mało humoru, za mało impetu i polotu jak na Agenta 007. Postać w jego filmach zbyt bardzo skupiała się na wątku głównym czyli tym klasycznym a zbyt mało było wątków pobocznych i zwrotów akcji. Nawet nie pamiętam jakie w dwóch filmach z jego udziałem grały dziewczyny. Moja ocena dla niego to 7,5/10.

    Pierce Brosnan (4 filmy)

    Brosnana chyba każdy kojarzy w roli Bonda. Nie ma się co dziwić - moim zdaniem (mimo że najbardziej lubię Connerego) to chyba najlepszy Bond, któremu nie brakuje ani siły, ani humoru ani świetnego obycia z kobietami. W czterech swoich filmach zagrał świetnie, widać że przyłożył się do roli i chciał zatrzeć ślad po swoich poprzednikach. Na długo w pamięci zapadną mi super akcje z jego udziałem, które później znalazły swoje miejsce grach komputerowych oraz chamskie docinki w finałowych akcjach do swoich głównych wrogów. Mój ulubiony film z jego udziałem to "Goldeneye". Moja ocena dla niego to 9,5/10.

    Daniel Craig (3 filmy)

    Tak jak "Casino Royale" naprawdę należy do pierwszej dziesiątki najlepszych Bondów tak 2 filmy ostatnie Craiga już nie. Nie przekonał mnie Skyfall... zbyt dużo jakichś takich wewnętrznych rozterek Bonda. Wiem, że pewnie Wam się podoba i to pewnie tym którzy dopiero pierwszy raz oglądali przygody 007, ale dla bardziej zaawansowanych koneserów jest to zwykły film akcji... w którym nie ma podstawowych hasełek Bonda!!! Moja ocena dla niego to 7/10.





    Mój Top 5 Dziewczyn Bonda

    5. Izabella Scorupco (Goldeneye)


    4. Tanya Roberts (A view to a kill)


    3. Honor Blackman (Goldfinger)


    2. Halle Berry (Die Another Day)


    1. Barbara Bach (The spy who loved me) - mój ideał kobiety <3





    To by było na tyle.... Sorki że się rozpisałem ale też może to pomóc Wam w dyskusji lub w zachęceniu Was do obejrzenia całej serii. :)[/list]
    « Ostatnia zmiana: Styczeń 09, 2013, 22:45:31 wysłana przez Ted »

    Offline Konrad_93

    • Level 21
    • *
    • Wiadomości: 712
    • Reputacja: 35
    • Płeć: Mężczyzna
    • rUpl !
      • Zobacz profil
    Odp: James Bond, czyli Agent 007
    « Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 09, 2013, 21:08:25 »
    Casino Royale i Daniel Craig, a z dziewczyn Honor Blackman ;)

    Offline ww200

    • Level *4
    • *
    • Wiadomości: 1479
    • Reputacja: 72
    • Płeć: Mężczyzna
    • Dominus vitae necisque
      • Zobacz profil
    Odp: James Bond, czyli Agent 007
    « Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 09, 2013, 21:16:59 »
    Agentów 007 było dwóch,Sean Connery i Roger Moore.Reszta to taka chińska podróbka,oczywiście są wyjątki takie jak pan George Lazenby,nikt go nie zna i pewnie nawet nie wie w jakim filmie zagrał :D .O pozostałych szkoda gadać,filmy robione pod publikę i zapomniano o prawdziwym wizerunku agenta 007.Niestety ale ostatnie dwa filmy powinny być oddzielnym tematem,nie mają nic wspólnego z Bondem a szkoda :( .

    Offline Ted

    • Admin
    • Level *5
    • *
    • Wiadomości: 1643
    • Reputacja: 42
    • Płeć: Mężczyzna
    • Redaktor Portalu UNCHARTED.pl
      • Zobacz profil
      • Portal Uncharted.pl
    Odp: James Bond, czyli Agent 007
    « Odpowiedź #3 dnia: Styczeń 09, 2013, 21:21:53 »
    Zgadzam się Wojtek - to zwykły filmy akcji dla "masy". Co do Lazenbiego to oczywiście że mało co kto o nim wie, co wiąże się z tym że zagrał tylko w jednym filmie... i to jeszcze w zastępstwie za Connerego który zrobił focha że ma już dość grania Bonda. ;)

    Konrad - Honor Blackman jako Pussy Galore wypadła fantastycznie mimo że miała już swoje lata. ;)
    Seksapilu jej nie brakowało. :)

    Dziś sobie na dobranoc zobaczę po raz kolejny Operację Piorun. Jest genialna. :D
    « Ostatnia zmiana: Styczeń 09, 2013, 21:28:44 wysłana przez Ted »