Yyyy....wszystko zaczęło się w 2009 roku gdy po niebie latały kwaśne muchomory i krzywe pięty smerfetki. Miałem wtedy niezłą shize na śledzie, dlatego postanowiłem ruszyć do sklepu po frytki. Wbijam do TESCO, a tam tyle produktów że szok! Chipsy, coca-cola, tic-taci, browary, naleśniki,krakersy...aż tu nagle paczam z jednej półki zlatuje zupka chińska. Niczym matrix zbliżam się do mojego przeznaczenia,stąpając niczym dziki wróbel. SLOW MOTION i rzucam się na paczkę zupki z rozkoszą czytając znajdujący się na niej napis:
,,zalewajka ostra''
Zarumieniony niczym burak o poranku ruszam do kasy.
A tak na serio:
Nie przejmuję się niczym, jestem optymistą, lubię pomarzyć, pomyśleć nad sensem życia. Po prostu zalewam - co ma być to będzie...a że to wam przypomina zupę to hmm...też fakt
No i przyznajcie, że fajnie brzmi?